poniedziałek, 9 listopada 2009

Kto popłynie na stoczniach

Niskie jesienne ciśnienie i dobre sondaże nie sprzyjają nerwom. Przesilenie związane z "zamachem" CBA udało się szczęśliwie rozprowadzić bez większej straty dla Kierownictwa (odpadł jedynie Zbyszek). Napięcie budzą w KPRM natomiast stocznie. O stoczni MW w Gdyni pisałem ostatnio, sprawa jest jednak bardziej rozwojowa niż mi się wydawało. Zobaczymy, co uda się "poskładać" mediom. Gdyby doszło do medialnego prania "gdyńskiej" sprawy, jak "ćwierkają" wróble, do poświęcenia na szafot nie jest wcale szykowany minister z Kruczej, a z ... Klonowej. Wina - zaniechanie. Wszak MON i SKW nie sprzeciwiły się sprzedaży stoczni. Tym razem zamiast Katarczyków w głównej roli wystąpią Francuzi i Wietnamczycy. Swoje zrobiła także spowiedź Grzegorza, dawniej nazywanego przez Prezesa Grzesiem. Teraz zaufane towarzystwo od wieczornych win ograniczyło się do JKB i Wiceprezesa od Telefonów. Tak więc Trójmiasto wciaż jest górą mimo stoczniowych klap.

czwartek, 5 listopada 2009

Sarko chwali Prezesa

Nie bez przyczyny. W ostatnim tygodniu wyjątkowo często KPRM odwiedzał Minister Grad. Kierownictwo intensyfikowało sprzedaż...stoczni. Konkretnie stoczni MW w Gdyni. (Swoją drogą ciekawe, że na spotkania w sprawie sprzedaży w sumie wojskowej stoczni ani razu nie przybył B.Klich. Daleko nie miał, więc przyczyny należy szukiać gdzie indziej). A chwalić prezydent Francji naszego premiera ma za co. Pobyt Prezesa w Paryżu przypieczętował sprzedaż wojskowej stoczni dla...francuskiego przedsiębiorstwa... państwowego. Dociekliwi dziennikarze śledząc procedurę sprzedaży z pewnością znajdą informacje na niejedną „jedynkę”. Tymczasem „jedynką” stało się otwarcie programu atomowego. Przeciwników „atomu” muszę uspokoić: szczegółów programu nie znajdą Państwo ani w prasie, ani w szufladach biurek urzędników na Alejach.

środa, 4 listopada 2009

Środa – mała sobota

Po nudnych sprawach informatyzacji państwa, wprowadzaniu euro i innych tematach o których wypada mówić, studenckim zwyczajem wieczorem nastąpi „zresetowanie” niepotrzebnej wiedzy. Zacznie się pewnie od wina, ale przyzwyczajenia nabyte od „grupy whiskaczowej” mogą wróżyć dłuższy wieczór z nagłym końcem. Wszak raporty z Sejmu były pomyślne (ktoś nawet zażartował, że na „uwagę” posła Filara do posłanki Kempy powinna zareagować Minister Radziszewska), a wieczorem ciekawie zapowiada się LM. Kierownictwo obstawiało Dynamo Kijów – Inter i Lyon – Liverpool, co wróży emocje. Dziennikarzy brukowców zapraszam jutro na Aleje. Stawiam, że Kierownictwo zjawi się nie wcześniej jak o 10. Wszak Prezes będzie podziwiał miasto miłości.

Olewanie Sikorskiego

Prezesa (Rady Ministrów) wkurzyła dzisiaj jedna informacja: H. Clinton nie chce rozmawiać z R. Sikorskim. Zamiana salonów waszyngtońskich na europejskie przez naszego ministra SZ sprawiła, że D. Tusk na kilka miesięcy zapomniał o przechwałkach Ministra Radka o jego wpływach, znajomościach i możliwościach w USA. Do wściekłości Prezesowi było dzisiaj daleko. Fakt, że Radka olała żona Clintona, biorąc pod uwagę ostatni ciąg wydarzeń w stosunkach transatlantyckich, nie przeszedł niezauważenie w mediach. Prezes mając większe problemy z innymi ministrami, Radka raczej nie „opieprzy”. Spodziewać się można, że za kilka dni na Ujazdowskie wezwany zostanie Sikorski celem przedstawienia efektów wizyty, a Prezes wzorem Hillary nie znajdzie dla niego czasu i karze dać sprawozdanie dla Agnieszki.

Swoją drogą, to program kilkudniowej wizyty karze przypuszczać, że Radek zatęsknił za Anne i zamiast wziąć urlop by zobaczyć się z Żoną (i wydać 4,5 tys. PLN na bilety), poustawiał kilka przyjacielskich spotkań dla pozorów (to chyba moje ulubione słowo określający R. Sikorskiego). A skoro agenda była typowo przyjacielska, proponuję Pani Sekretarz Stanu, Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych, z okazji tej wizyty, przegląd kart kredytowych MSZ i faktur, jakie spłyną zza oceanu.

Wtorkowe nudy i A/H1N1.

Po wczorajszym, nudnym zdaniem Kierownictwa, posiedzeniu Rady Mnistrów, tradycyjnie środa była dniem oddechu. Luźniej w sumie jest od tygodnia przez/dzięki kalifornijskiej grypie, nie wiadomo czemu zwanej u nas świńską. Ukraińcy mają problem, co cieszy chłopców z CIR, gdyż bieżącej pracy w PR ubyło o ok. 75 proc. Po gabinetach krąży jedna wątpliwość: czy strategia Ewy Kopacz „na przeczekanie” sprawdzi się i jak przygotować się na ewentualną, sprzeczną z taktyką MZ, pandemię. Połączone siły PR (Igor, Tomek i Paweł) wypracowały już jeden przekaz. Mówiąc językiem Maltańczyka Arabskiego: Deus le volt, co ma utwierdzić społeczeństwo, że nawet gdyby rząd stanął na głowie, nie uchroni to Polek i Polaków przed grypą.

wtorek, 3 listopada 2009

Mały Pałac

W KPRM pracuję od kilku lat (możecie domyśleć się Państwo, kiedy i z kim przyszedłem na Ujazdowskie), chociaż urzędnikiem jestem całe dorosłe życie. Nie jestem typem bloggera ochoczo opisującego wszystko dookoła: plotki, sprawy prywatne, tajemnice zawodowe. Długo zastanawiałem się, czy ktoś taki jak ja, powinien założyć blogga. Decyzję "wymusiły" na mnie media, przedstawiając społeczeństwu obraz zgoła inny od tego, co widzę na co dzień w pracy. Mam nadzieję, że opisywana przeze mnie "kuchnia" Małego Pałacu, mimo konieczności zachowania niektórych spraw w tajemnicy, przybliży Państwu prawdziwy obraz rządów koalicji PO-PSL.